sie 29 2003

Wywiad z Killa Kela - Najbardziej cenionym...


Komentarze: 2

Dobra, zaczynamy. Na początek chciałbym powiedzieć, że dobrze jest gościć Ciebie tu, w Warszawie. Przy okazji, który to już twój koncert w Polsce?

Do Polski po raz pierwszy przybyłem w roku 2000 z Vadimem i Russian Percussion. Wtedy było to dla mnie jak jedna szalona podróż, wiesz, pięć imprez w jednym kraju i zero autostrad, wiesz o czym mówię? Ale wiesz, byliśmy na to przygotowani, heh. Teraz jest 2002 i znowu zawitałem w Polsce, teraz będę tu coraz częściej.

Widziałeś już kilku polskich beatboxerów. Co możesz powiedzieć o scenie beatboxowej w Polsce?


Ehm, widziałem tylko kilka osób, nie słyszałem jeszcze dużo polskiego bboxu. Ale wiem, że dziś będzie się dużo działo. Chcę zobaczyć nowe style, dużo energii i mam nadzieję, że ktoś puści mnie z torbami, wiesz o czym mówię?

Killa Kela. Skąd taka ksywka?

Killa Kela. Wiesz, Kela, K-E-L-A, druga część mojej ksywki to alias graficiarski, to pisałem na murach, kiedy byłem młodszy. Wiesz lubię wrzuty, byłem też kiedyś emce, ale ten etap już zakończyłem, wiesz o czym mówię? Od małego interesowałem się beatboxem, wtedy mówiło się na to - robienie dźwięków ustami. I wiesz, miałem taką ksywkę. A 'Killa'? To pojawiło się podczas moich występów ze Swollen Members. Prevail, emce ze Swollen, był też w Rocksteady Crew, wiesz, z nimi pierwszy raz grałem. No więc Prev mówi: "Yo, you're a killa every show, we'll call you Killa Kela"

Ile godzin dziennie poświęcasz na ćwiczenia?

Zero.

Zero? Więc po prostu przygotowujesz swój show przez weekend albo po drodze?


Wiesz, jest tak, że gram tak często, że ćwiczę podczas występów. I wiesz, to działa, jeśli o mnie chodzi. Oczywiście, chodzę też po domu i ćwiczę, w tej samej mierze co śpiewacy chodzą po domu śpiewając. Tak to wygląda.

Wiem, że pytano cię o to tysiące razy... Od kiedy zajmujesz się beatboxem?

Robię bbox od kiedy byłem bardzo mały, wiesz, coś jak sześć, siedem lat. Tak naprawdę nie pamiętam czasów, kiedy tego nie robiłem. Za pierwszym razem, kiedy...

...kiedy zdałeś sobie sprawę, że robisz dźwięki? Kiedy to było?


Nie wiem, ale naprawdę dobrze to pamiętam. To było jak zabawa klockami, układanie dźwięków, tworzenie ścieżek dźwiękowych. Moi rodzice zawsze mówili mi, żebym się zamknął. A mój ojciec, wiesz, on grał na bębnach. Miał zestaw perkusyjny, ale nie pozwalał mi go nawet dotknąć. Zawsze wychodził na podwórze za domem, ustawiał perkusję i grał na niej. Mnie na ten czas zamykał w domu, więc tylko przyglądałem się temu, jak gra. A później, wiesz, moja mama puszczała jego muzykę w samochodzie, kiedy gdzieś jechaliśmy albo coś... Moja mama słucha dużo soulu i podobnych rzeczy. To mnie inspirowało. Wiesz, praktycznie od zawsze kochałem głos. Szczególnie w muzyce soul, gdzie wykonawcy podejmują się przeróżnych akrobacji wokalnych. Wiesz, ja naprawdę to czułem... I zawsze zastanawiałem się, co przekazuje tym artystom tą niesamowitą energię. Czułem ją, jest we mnie. Chyba dlatego spróbowałem czegoś podobnego.

Skąd bierzesz pomysły na swoje covery? Wiesz, my nie słuchamy codziennie Britney albo JLo... [śmiech]

To multiwokalizm, stary. To tak jak pożyczanie skrajnie różnych pomysłów i tworzenie z tego czegoś zupełnie nowego. Przenoszenie różnych rzeczy na nowe tereny. Nie tylko hip hop, stary. Oczywiście, żyję hip hopem, wypełnia moje ciało i umysł. Ale myślę też o wkręceniu w hip hop większej ilości ludzi. Chcę aby dziewczyny tańczyły do mojego bitu... [śmiech] Tak, chcę, aby ludzie, którzy siedzą w hip hopie, mówili "Yo, on robi też drum&bass, on robi to, on robi tamto. Kopiuje to, coveruje tamto, robi takie dźwięki...", wiesz o czym mówię? Wiesz, beatbox to instrument hip hopowy, multiwokalizm to instrument ogólnie muzyczny. Ja zajmuję się właśnie tym drugim, wiesz, mógłbym stanąć u boku orkiestry filharmonicznej i sam byłbym swoim własnym instrumentem. Tak właśnie chcę to robić.

Mówią, że usta to najmniej doceniany instrument...

Usta to rzecz zbyt cenna, aby ją marnować, panie i panowie...[śmiech]. To pierwotny instrument, wiesz o czym mówię? Od tego się zaczęło. Wiesz, w epoce technologii i elektroniki dobrze czasem wrócić do brzmień organicznych. Możesz modyfikować dźwięki, aby naśladować elektroniczne bitmaszyny, można też robić pierwotne organiczne brzmienia. Do tego głos ludzki posiada możliwości unikalne, których nie znajdziesz w żadnej maszynie.

Jaki był najtrudniejszy moment w twojej karierze? Największe wyzwanie.

Największym moim wyzwaniem jest to, że jestem z Anglii i beatboxuję.

Dlaczego?

Ponieważ to nie jest angielski sport i występuje tu syndrom słabszego, młodszego brata. Wiesz, musisz udowadniać ludziom, że jesteś wystarczająco dobry, żeby to robić...

...nie będąc ze Stanów?

Tak. Wiesz, w Anglii króluje nie tyle hip hop, co drum and bass. Hip hop w Stanach to obraz społeczeństwa. My, jako ludzie, kochamy muzykę i odzwierciedla ona nasze nastroje. Dlatego d&b jest u nas wszędzie. Przejeżdża samochód, słychać z wnętrza d&b, przechodzisz obok sklepu - słychać d&b, garage, wiesz, takie sprawy. Hip hop oczywiście też, ale nie w takim stopniu. Wiesz, niektóre rzeczy mają jakby swoje naturalne środowisko. Więc pomyślałem sobie, "Dlaczego mój beatbox nie ogarnia całego obszaru muzyki? Dlaczego nie może to być d&b beatbox, czy jakikolwiek inny?" Właśnie dlatego nazywam to multiwokalizmem, wiesz, można połączyć to ze śpiewaniem, praktycznie z wszystkim.

Więc to coś jak brzuchomówstwo?

Hmm, dokładnie tak. W beatboxie i multiwokaliźmie jest wiele elementów pokrewnych sztuce brzuchomówstwa. Mówię, pozwól językowi mówić, ustom robić bit, krtani i przeponie - linie basowe, i tak dalej. Widzę, że robiłeś research, bracie... [śmiech]

Jesteś Anglikiem, oglądałeś dużo Monty Pythona?

Wiesz co? Będę szczery, nigdy nie widziałem ani jednego odcinka...

Naprawdę, powinieneś...

To jest naprawdę coś, nad czym muszę popracować...jako beatboxer. Tak :)

Miałeś kiedykolwiek wahania, co do twojego wyboru? Nie myślałeś nigdy "Pierdolić to, powinienem zostać prawnikiem..."

Szczerze, to bardzo nudne z mojej strony, ale rzuciłem studia aby robić beatbox. I wiesz co? Nie mam żadnych wyrzutów, poza "Chciałbym robić to jeszcze szybciej". Wiesz każdy ma taki dzień, kiedy mówi: "O cholera, czy naprawdę mi się uda, czy poradzę sobie z tym dzisiaj?" Ale wiesz, to praca jak każda inna. Ja po prostu wiem, że to moja misja, że to właśnie chcę robić.

Nieźle. A denerwują cię ludzie, którzy co chwila proszą, żebyś wrzucił jakiś bit? Często ci się to zdarza?

Tylko czasami mi się to zdarza. Wiesz, po występie, kiedy jedynym dźwiękiem, który wydaje twoje gardło jest 'khhh'. Ale nie, nieczęsto.

Jakieś wskazówki dotyczące skreczy wokalnych?

Jak zacząć skrecze? Dam tu tylko podstawy, bo wiesz, cokolwiek ponad podstawy to ksero. Tak jakby jeden dj przekazywał swoją rutynę, czy styl drugiemu. Więc tak, możesz nauczyć kogoś skreczować ale nie możesz przekazać mu stylu, wiesz o czym mówię? Podstawy - zasadniczo zaciskasz mięśnie krtani i wydajesz dźwięk naśladujący skrecz. Używasz do tego środkowej części krtani. [tam, gdzie znajdują się struny głosowe - część nieco powyżej jabłka Adama - przyp. TikTak] Wymawiasz przy tym początki słowa, jak na przykład: worda-weh-word-a-e-weh-wordwiesz o czym mówię? Zaciskasz struny głosowe i wymawiasz słowa.

Teraz coś o Permanent Marker. Nie ma go jeszcze w Polsce...

Album jest w drodze. Wychodzi w październiku.

Czy myślisz, że beatbox ma swoje miejsce w studiu, czy na ulicach - tam gdzie wszystko to się zaczęło?

Jego miejsce jest w sercu, duszy i w domu. Wiesz, chodzi o to, że niektóre dźwięki zupełnie nie brzmią jak beatbox, inne tak. Musisz zaznaczyć, że to wszystko pochodzi w 100% od ciebie. Cały koncept mojego albumu to dziesięć sposobów na użycie ust. Są kawałki tylko z moimi dźwiękami, jestem ja z instrumentami, są kawałki, w których śpiewam. To jak występy na żywo plus przeróżne bonusy, naprawdę, dzieją się tam bardzo różne rzeczy. A dla mnie to jest prezentacja możliwości współczesnego beatboxu i multiwokalizmu. Wiesz, chcę, żeby to była płytka z europejskim beatboxem, a zarazem płytka Killa Kela. Chcę, żeby każdy mógł powiedzieć: "Yo, to coś od nas". Nie przypomina to albumu Rahzela, nie przypomina albumu Scratcha, to jakby mix różnych rodzajów muzyki, różnych elementów, wszystko połączone z popisami młodego i zdolnego angielskiego beatboxera! [śmiech]

Wspomniałeś o Razhelu, więc teraz trudne pytanie. Co się dzieje między Tobą a Rahzelem? Ehm, wielu ludzi mówi, że powinniście stoczyć bitwę aby pokazać światu, który jest lepszy...

Który jest jaki? Powiedziałeś gejem [ang. 'batty'] czy lepszy [ang. 'better']?

Cokolwiek, ty zdecyduj... [śmiech]

Myślę, że...hmm, nie wiem, stary. Nic nie dzieje się między mną a Rahzelem. Wszystko dobrze. Ten koleś jest weteranem, wiesz o czym mówię? To oldschoolowiec, główna postać w tej grze, to, co on robi, jest niesamowite. Są tylko dwie rzeczy, które wkurzają mnie w tej całej sytuacji. Chodzi o mentalność Rahzela. I oczywiście także innych beatboxerów. Wiesz, być zadowolonym z siebie jako z ikony, symbolu pewnego zjawiska to normalne, ale, wiesz, ten koleś non-stop powtarza: "Jestem najlepszy, jestem najlepszy, jestem najlepszy..." Pewność siebie to jedno, ale w pewnym momencie ludzie odwrócą się i zaczną pytać: "Czy naprawdę jest najlepszy?" Wiesz, w takich sytuacjach nie wierzysz ludziom na słowo. Można mówić: "Nie, Kela jest lepszy, Saian Supa Crew są lepsi, Scratch jest lepszy, Kenny Muhammad, ktokolwiek", ale nie w tym rzecz. Bo wszyscy będą mówili to samo, a ktoś to kiedyś sprawdzi. Sprawa wygląda tak samo, czy chodzi o lekkoatletę na bieżni, czy beatboxera na scenie. Wiesz, zawsze można mówić: "Jestem lepszy od ciebie", ale trzeba to udowodnić. Rahzel musi przestać mówić takie rzeczy i zastanowić się nad tym co już ma. Mówię tu o ogromnej rzeszy fanów i ogromnym talencie. Odbijając trochę od tematu, każdy beatboxer powinien znaleźć i wypracować własny styl. Nikt nie jest doskonały, więc jak Rahzel lub ktokolwiek inny może coś takiego mówić? Jeśli chce pozostać w tym interesie, powinien wydać jakieś nowe, miażdżące gówno. Materiały z ostatniej płyty grał przez ostatnie siedem lat. Wiesz, tak samo jest ze mną i z każdym innym. Ale najważniejsze to mieć własny styl, w ten sposób nikt ci nie powie: "Ty i Rahzel, ty i Kela", bo wiesz każdy jest inny. To tak jakby wystawić Erica Claptona przeciwko Jimmiemu Hendrixowi. To zwyczajnie nie działa, wiesz o czym mówię?

Chciałbyś polecić jakieś kluby w Londynie?


Polecam Deck FX w Brixton, DFX, Bug Bar w Brixton, jest też Kung Fu. Ale są też kluby poza Londynem, jest The Fat Club w Bristolu, niesamowity. Jest The Junction w Cambridge, jest zaskakujący. Jest The Bongo Club w Edynburgu, po prostu wypas. Zanzibar w Liverpoolu też jest świetny...dobra, wystarczy.

Jakieś refleksje po wywiadzie[:)], może słowa dla polskich beatboxerów?

Słowa dla polskich bboxerów? Wyczajcie to, bądźcie nieźli. Wiecie, popracujcie nad nowymi rzeczami, bo w końcu Europa to nie takie zadupie. Mówią, że najlepsi writerzy są z Europy, najlepsze breakdance crews - Europa, najlepszy d&b - Europa. Wszystkiego co najlepsze. Tylko róbcie to. Do wszystkich, którzy to czytają - róbcie po prostu swoje, rok 2002 i dalej, tak?

ThE eNd :P

eminemka-sk8 : :
eminemka
29 sierpnia 2003, 21:28
no Marta trzeba wymyślac rózne zeczy chwytliwe co sie sprzedadzą:D:D to show biznes internetowy ;) :D:D:D
Marta_14
29 sierpnia 2003, 20:47
Hej bardzo pomyslowe masz cool bloga tak trzymaj skad ten pomysl z wywiadem?Bardzo mi sie podoba.Zapraszam do mnie...

Dodaj komentarz