Archiwum 29 sierpnia 2003


sie 29 2003 Polityka i HiP HoP
Komentarze: 0

Rewolucja oświeceniowa

Struktura dzisiejszego społeczeństwa jest zróżnicowana, jednak pewne, określone cele pozwalają na przyporządkowanie konkretnych dziedzin do paru kategorii. Odkąd Adam Smith stworzył w XVIII w. pojęcie ekonomii jako nauki, pieniądz stopniowo zaczął stanowić paliwo do napędzenia tej wielkiej turbiny handlowej. Po jakimś czasie opanował większość dziedzin życia. Dziś jest nieodłącznym elementem funkcjonowania społeczeństwa, a że "apetyt rośnie w miarę jedzenia", to im więcej człowiek zarabia, tym jeszcze więcej chce.

Teoria tłumu i siła perswazji

Ociekający fałszem biznes, w którym przywódcy, aby uwiarygodnić swoje działania, przybrali pewną propagandę hip-hop'ową, coraz bardziej się rozwija. Stosowany jest tu tzw. "łańcuch Markowa", co oznacza, że ludziom daje się to, co chcą zobaczyć, bądź usłyszeć, uzależniając ich niejako od informacji jakie otrzymują. Ludzie chcą słyszeć, że coś jest tylko dla nich, że są wyjątkowi, że stanowią pewną małą społeczność, że wyznaczeni są do tego by krzewić swoje przekonania w innych. Nic dziwnego, że hale festiwalowe przepełniają hordy apostołów, przeplecione ozdobnymi sznurami małoletnich boginek, które tylko czekają by zwerbować odpowiednią osobę. Odpowiednimi hasłami i wyznaczoną taktyką, przywódcy wytwarzają sobie swoich własnych odbiorców, robiąc z ludzi barwną papkę, łatwo mieszającą się z podawanymi perswazjami. Kształtują ludzi metodą pociskową, która polega na tym, iż "uderzony" jakimś bodźcem człowiek, odkształca się w takim stopniu, w jakim został "zaatakowany". Pewne pojęcia, podane w odpowiedniej formie, przyzwyczajają ludzi i uzależniają od ich odbioru. Trudno nie nazwać polityką działania, które polega na tym, iż o pewnej rzeczy/idei, w którą zaangażowanych jest wielu ludzi, mówi się, że jest najlepsza, że jest jedyna i niezbędna do życia. Słaby odbiorca, "wyznający" właśnie ową rzecz, poczuje się wyjątkowo, inaczej, utożsami się z działalnością lidera tak bardzo, że atak na niego, będzie odczuwał jako gwałt na samym sobie, a w tej sytuacji należy "mistrza" bronić za wszelką cenę. Kiedy bowiem ów przewodnik straci pewność siebie, stracą ją też ludzie, którzy go popierali. Widać więc, iż protekcja, choćby słowna, choćby nawet duchowa, jest ważnym czynnikiem dla zwerbowanej osoby. Czuje się ona bezpieczniej, kiedy lider odnosi sukcesy. W końcu to ich reprezentant. Na przykład gdyby ktoś zaczął oczerniać, bądź obwiniać o coś prezydenta, na którego głosowało 2/3 wyborców, to jasnym by było, iż u tych 2/3 ten ktoś byłby przegrany, bo "Jak przecież można tak mówić o prezydencie?". Tylko człowiek z własną receptą na życie jest odporny na taką agitację, woli sam przekonać się o intencjach określonych osób, zamiast ślepo brnąć za tłumem, którego jednostki nawzajem się podburzają. Teoria tłumu mówi o tym, iż za pośrednictwem fizycznej i psychicznej styczności jednostek, powstaje dusza zbiorowa. Dochodzi do tzw. "zarażenia emocjonalnego", przy jednoczesnym wygaszeniu racjonalnego myślenia oraz braku refleksji. Nic więc dziwnego, że euforia, jaka towarzyszy ogólnej afirmacji określonej osoby sprawia, iż zaciera się trzeźwe postrzeganie pewnych spraw związanych z owym "przewodnikiem". Obiektywne spojrzenie zostaje zastąpione przez ślepą lojalność, która jest źródłem wielu agresywnych zachowań. Lider jest uosobieniem pewnej świętości, która osiąga wymiar transcendentalny. Zacierają się aspekty logiczne, jest zaś chęć pozyskania sympatii danej osoby, dyktowana większym poczuciem bezpieczeństwa. Ma się większą pewność, iż nie zostanie się wykluczonym z określonej grupy.

Polityka znaczy "sztuka rządzenia"

Po pierwsze, żeby zaistniało zjawisko polityki, musi być RZĄDZĄCY i PODWŁADNI. Im lepszy (lepszy nie w sensie jakości, ale w sensie umiejętności manipulowania ludźmi) rządzący, tym bardziej jest w stanie kierować podwładnymi. Dobry lider to ten, który uosabia indywidualne dążenia wszystkich jego zwolenników. Jest zbiorem cech, z którymi się oni utożsamiają. Im więcej wspólności między dążeniami rządzącego a podwładnych, tym większe ma on u nich poparcie. Takie, licznie spotykane, święte krowy, są powszechnie popierane i bronione przez ideowych podwładnych, dlatego mają tak ogromną moc perswazyjną. Na zabieg manipulacji, podatne są przede wszystkim osoby o niskim poczuciu własnej wartości, osoby młode, bez wykształconego światopoglądu, próbujące odnaleźć naukę w poczynaniach swojego "mistrza". Osoby "słabsze", bo tak można je umownie nazwać, nie mają jeszcze ukierunkowanych dążeń, są na etapie, w którym poszukują swojego sposobu na życie. Są bardzo podatne na różne zjawiska kulturowe, takie jak subkultury, gdyż w ich ideologii próbują odnaleźć odpowiadające im kanony. Manifestują swoją przynależność do danej grupy, a z obawy przed wytknięciem im małego obeznania, starają się związać z nią jak najmocniej. Stąd determinacja w sposobie ubierania i zachowania, stąd mocne zaangażowanie i otwartość na wszelkie nowe nurty, stąd, tym samym, podatniejszy grunt pod perswazję. Jest udowodnione naukowo, iż mniej podatni na próbę kształtowania przez liderów, są ludzie z wyższym wykształceniem, znający lepiej pewne pojęcia. Oczywistym jest więc, iż osoby z silnym charakterem nie potrzebują mentalnych przewodników, gdyż same doskonale wiedzą, czego chcą, wiedzą KIM SĄ, przede wszystkim. Naturalnym jest więc zjawisko, że osoby o mniejszej sile przebicia, niewyraźnie wierzące w swoje umiejętności, a często chcące udowodnić całemu światu kim są, starają się wpasować w pewną grupę. Grupę ludzi podobnych do nich samych, potrzebujących ideowego zwierzchnika, w którym upartywać będą autorytet i z zapartym tchem wsłuchiwać się będą w każde jego słowo. Niemało jest też osób, które tylko czekają by stać się takim zbawcą maluczkich, by poprowadzić te zbłąkane, łaknące opieki owieczki przez trudne i ciężkie życie. Pod tym względem rap jest istnym Olimpem. Każdy działacz (bo nie tylko o wykonawcach mowa), który ma jakieś tam uznanie, wyposażony jest tym samym w pewien ładunek perswazyjności, rosnący proporcjonalnie do szacunku, jakim jest darzony. Im więcej on "daje" ludziom, tym więcej z tego czerpie. Rzekomo wspólne dążenia ogółu i przewodzącego, odkryć można w tekstach, których nadawcą czuje się każdy z owej "wyróżnionej" grupy. Wspólne recytowanie takiego tekstu daje jednostkom poczucie przynależności, zwiększa poczucie własnej wartości i wprowadza je w stan rozanielenia, gdyż oto właśnie mogą wykrzyczeć "swoje własne" aspiracje. Zwrot "swoje własne" jest tu użyty dość przekornie, gdyż po jakimś czasie "urabiania" odbiorców przez lidera, ludziom zostaje nieświadomie narzucony pewien sposób myślenia, taki, że wydaje im się, iż czegoś chcą, a tak naprawdę "dzięki" perswazji, zostało im to narzucone. W rezultacie, to zwierzchnik kieruje rozumowaniem adresatów.

Business is business

Taka, a nie inna sytuacja, odciska się w przyzwyczajeniach osób, które znają rap sprzed muzycznego "big bang". Ilu z nich może jedynie wspominać imprezy, gdzie większość się znała i mogła bawić do bardziej hip-hop'owych rzeczy, niż Jennifer Lopez. Ci ludzie patrzą dziś z przerażeniem na malejący poziom odbiorców tej kultury, dających się kierować, jak pacynki na sznurkach, przez zachłannych i sprytnych biznesmenów. Przemysł muzyczny stał się jedną wielką giełdą. Kiedy ktoś widzi, że notowania któregoś gatunku spadają, przekłada swoje akcje na rzecz kierunku, budzącego o wiele większe zainteresowanie. To przemysł, który rodzi wielkie pieniądze. Pieniądze, dostarczane przez uformowanych odbiorców, zaślepionych szczerością i bezinteresownością liderów. Powoływać się na idee, które potem można zwyczajnie skurwić - to cecha ludzi fałszywych. A ci, którzy chcą być postrzegani za prawdziwych, szukają w danym nurcie takich rozwiązań, jakie mogą przyciągnąć publikę. Tak więc dziś w gazecie możesz widzieć twarze raperów, ale jutro, kiedy zmieni się moda, kolorowe strony przeznaczone na duże plakaty, zapełniać będą fotografie Aborygenów improwizujących na didżiridu.

 

Propaganda biedy

Jeśli chodzi o elementy działalności perswazyjnej to bardzo mocno działa na psychikę odbiorców "charytatywność" poczynań. Im częściej się słyszy jak mało pieniędzy dana osoba ma z tego co robi, tym bardziej jest szanowana - za upór, za determinację i ponad wszystko, za prawdziwą miłość do tego co robi. Uciemiężenie i wizja zmagania się, istotnie oddziałują na wizualizację u odbiorców. Ludzi ci widzą żołnierzy, dzielnie brnących z 10 kilogramowym ładunkiem idei na plecach, podczas gdy tak naprawdę żołnierze ci stoją, a przed nimi po kolei ustawiają się ofiary do odstrzału. Od czasu do czasu znajdzie się też moment ciszy na przeładowanie magazynka. Młodzi ludzie głęboko więc wierzą w mesjaszy, tym bardziej, kiedy będzie się im przypominało jak ciężką mają do spełnienia pracę.

eminemka-sk8 : :
sie 29 2003 Wywiad z Killa Kela - Najbardziej cenionym...
Komentarze: 2

Dobra, zaczynamy. Na początek chciałbym powiedzieć, że dobrze jest gościć Ciebie tu, w Warszawie. Przy okazji, który to już twój koncert w Polsce?

Do Polski po raz pierwszy przybyłem w roku 2000 z Vadimem i Russian Percussion. Wtedy było to dla mnie jak jedna szalona podróż, wiesz, pięć imprez w jednym kraju i zero autostrad, wiesz o czym mówię? Ale wiesz, byliśmy na to przygotowani, heh. Teraz jest 2002 i znowu zawitałem w Polsce, teraz będę tu coraz częściej.

Widziałeś już kilku polskich beatboxerów. Co możesz powiedzieć o scenie beatboxowej w Polsce?


Ehm, widziałem tylko kilka osób, nie słyszałem jeszcze dużo polskiego bboxu. Ale wiem, że dziś będzie się dużo działo. Chcę zobaczyć nowe style, dużo energii i mam nadzieję, że ktoś puści mnie z torbami, wiesz o czym mówię?

Killa Kela. Skąd taka ksywka?

Killa Kela. Wiesz, Kela, K-E-L-A, druga część mojej ksywki to alias graficiarski, to pisałem na murach, kiedy byłem młodszy. Wiesz lubię wrzuty, byłem też kiedyś emce, ale ten etap już zakończyłem, wiesz o czym mówię? Od małego interesowałem się beatboxem, wtedy mówiło się na to - robienie dźwięków ustami. I wiesz, miałem taką ksywkę. A 'Killa'? To pojawiło się podczas moich występów ze Swollen Members. Prevail, emce ze Swollen, był też w Rocksteady Crew, wiesz, z nimi pierwszy raz grałem. No więc Prev mówi: "Yo, you're a killa every show, we'll call you Killa Kela"

Ile godzin dziennie poświęcasz na ćwiczenia?

Zero.

Zero? Więc po prostu przygotowujesz swój show przez weekend albo po drodze?


Wiesz, jest tak, że gram tak często, że ćwiczę podczas występów. I wiesz, to działa, jeśli o mnie chodzi. Oczywiście, chodzę też po domu i ćwiczę, w tej samej mierze co śpiewacy chodzą po domu śpiewając. Tak to wygląda.

Wiem, że pytano cię o to tysiące razy... Od kiedy zajmujesz się beatboxem?

Robię bbox od kiedy byłem bardzo mały, wiesz, coś jak sześć, siedem lat. Tak naprawdę nie pamiętam czasów, kiedy tego nie robiłem. Za pierwszym razem, kiedy...

...kiedy zdałeś sobie sprawę, że robisz dźwięki? Kiedy to było?


Nie wiem, ale naprawdę dobrze to pamiętam. To było jak zabawa klockami, układanie dźwięków, tworzenie ścieżek dźwiękowych. Moi rodzice zawsze mówili mi, żebym się zamknął. A mój ojciec, wiesz, on grał na bębnach. Miał zestaw perkusyjny, ale nie pozwalał mi go nawet dotknąć. Zawsze wychodził na podwórze za domem, ustawiał perkusję i grał na niej. Mnie na ten czas zamykał w domu, więc tylko przyglądałem się temu, jak gra. A później, wiesz, moja mama puszczała jego muzykę w samochodzie, kiedy gdzieś jechaliśmy albo coś... Moja mama słucha dużo soulu i podobnych rzeczy. To mnie inspirowało. Wiesz, praktycznie od zawsze kochałem głos. Szczególnie w muzyce soul, gdzie wykonawcy podejmują się przeróżnych akrobacji wokalnych. Wiesz, ja naprawdę to czułem... I zawsze zastanawiałem się, co przekazuje tym artystom tą niesamowitą energię. Czułem ją, jest we mnie. Chyba dlatego spróbowałem czegoś podobnego.

Skąd bierzesz pomysły na swoje covery? Wiesz, my nie słuchamy codziennie Britney albo JLo... [śmiech]

To multiwokalizm, stary. To tak jak pożyczanie skrajnie różnych pomysłów i tworzenie z tego czegoś zupełnie nowego. Przenoszenie różnych rzeczy na nowe tereny. Nie tylko hip hop, stary. Oczywiście, żyję hip hopem, wypełnia moje ciało i umysł. Ale myślę też o wkręceniu w hip hop większej ilości ludzi. Chcę aby dziewczyny tańczyły do mojego bitu... [śmiech] Tak, chcę, aby ludzie, którzy siedzą w hip hopie, mówili "Yo, on robi też drum&bass, on robi to, on robi tamto. Kopiuje to, coveruje tamto, robi takie dźwięki...", wiesz o czym mówię? Wiesz, beatbox to instrument hip hopowy, multiwokalizm to instrument ogólnie muzyczny. Ja zajmuję się właśnie tym drugim, wiesz, mógłbym stanąć u boku orkiestry filharmonicznej i sam byłbym swoim własnym instrumentem. Tak właśnie chcę to robić.

Mówią, że usta to najmniej doceniany instrument...

Usta to rzecz zbyt cenna, aby ją marnować, panie i panowie...[śmiech]. To pierwotny instrument, wiesz o czym mówię? Od tego się zaczęło. Wiesz, w epoce technologii i elektroniki dobrze czasem wrócić do brzmień organicznych. Możesz modyfikować dźwięki, aby naśladować elektroniczne bitmaszyny, można też robić pierwotne organiczne brzmienia. Do tego głos ludzki posiada możliwości unikalne, których nie znajdziesz w żadnej maszynie.

Jaki był najtrudniejszy moment w twojej karierze? Największe wyzwanie.

Największym moim wyzwaniem jest to, że jestem z Anglii i beatboxuję.

Dlaczego?

Ponieważ to nie jest angielski sport i występuje tu syndrom słabszego, młodszego brata. Wiesz, musisz udowadniać ludziom, że jesteś wystarczająco dobry, żeby to robić...

...nie będąc ze Stanów?

Tak. Wiesz, w Anglii króluje nie tyle hip hop, co drum and bass. Hip hop w Stanach to obraz społeczeństwa. My, jako ludzie, kochamy muzykę i odzwierciedla ona nasze nastroje. Dlatego d&b jest u nas wszędzie. Przejeżdża samochód, słychać z wnętrza d&b, przechodzisz obok sklepu - słychać d&b, garage, wiesz, takie sprawy. Hip hop oczywiście też, ale nie w takim stopniu. Wiesz, niektóre rzeczy mają jakby swoje naturalne środowisko. Więc pomyślałem sobie, "Dlaczego mój beatbox nie ogarnia całego obszaru muzyki? Dlaczego nie może to być d&b beatbox, czy jakikolwiek inny?" Właśnie dlatego nazywam to multiwokalizmem, wiesz, można połączyć to ze śpiewaniem, praktycznie z wszystkim.

Więc to coś jak brzuchomówstwo?

Hmm, dokładnie tak. W beatboxie i multiwokaliźmie jest wiele elementów pokrewnych sztuce brzuchomówstwa. Mówię, pozwól językowi mówić, ustom robić bit, krtani i przeponie - linie basowe, i tak dalej. Widzę, że robiłeś research, bracie... [śmiech]

Jesteś Anglikiem, oglądałeś dużo Monty Pythona?

Wiesz co? Będę szczery, nigdy nie widziałem ani jednego odcinka...

Naprawdę, powinieneś...

To jest naprawdę coś, nad czym muszę popracować...jako beatboxer. Tak :)

Miałeś kiedykolwiek wahania, co do twojego wyboru? Nie myślałeś nigdy "Pierdolić to, powinienem zostać prawnikiem..."

Szczerze, to bardzo nudne z mojej strony, ale rzuciłem studia aby robić beatbox. I wiesz co? Nie mam żadnych wyrzutów, poza "Chciałbym robić to jeszcze szybciej". Wiesz każdy ma taki dzień, kiedy mówi: "O cholera, czy naprawdę mi się uda, czy poradzę sobie z tym dzisiaj?" Ale wiesz, to praca jak każda inna. Ja po prostu wiem, że to moja misja, że to właśnie chcę robić.

Nieźle. A denerwują cię ludzie, którzy co chwila proszą, żebyś wrzucił jakiś bit? Często ci się to zdarza?

Tylko czasami mi się to zdarza. Wiesz, po występie, kiedy jedynym dźwiękiem, który wydaje twoje gardło jest 'khhh'. Ale nie, nieczęsto.

Jakieś wskazówki dotyczące skreczy wokalnych?

Jak zacząć skrecze? Dam tu tylko podstawy, bo wiesz, cokolwiek ponad podstawy to ksero. Tak jakby jeden dj przekazywał swoją rutynę, czy styl drugiemu. Więc tak, możesz nauczyć kogoś skreczować ale nie możesz przekazać mu stylu, wiesz o czym mówię? Podstawy - zasadniczo zaciskasz mięśnie krtani i wydajesz dźwięk naśladujący skrecz. Używasz do tego środkowej części krtani. [tam, gdzie znajdują się struny głosowe - część nieco powyżej jabłka Adama - przyp. TikTak] Wymawiasz przy tym początki słowa, jak na przykład: worda-weh-word-a-e-weh-wordwiesz o czym mówię? Zaciskasz struny głosowe i wymawiasz słowa.

Teraz coś o Permanent Marker. Nie ma go jeszcze w Polsce...

Album jest w drodze. Wychodzi w październiku.

Czy myślisz, że beatbox ma swoje miejsce w studiu, czy na ulicach - tam gdzie wszystko to się zaczęło?

Jego miejsce jest w sercu, duszy i w domu. Wiesz, chodzi o to, że niektóre dźwięki zupełnie nie brzmią jak beatbox, inne tak. Musisz zaznaczyć, że to wszystko pochodzi w 100% od ciebie. Cały koncept mojego albumu to dziesięć sposobów na użycie ust. Są kawałki tylko z moimi dźwiękami, jestem ja z instrumentami, są kawałki, w których śpiewam. To jak występy na żywo plus przeróżne bonusy, naprawdę, dzieją się tam bardzo różne rzeczy. A dla mnie to jest prezentacja możliwości współczesnego beatboxu i multiwokalizmu. Wiesz, chcę, żeby to była płytka z europejskim beatboxem, a zarazem płytka Killa Kela. Chcę, żeby każdy mógł powiedzieć: "Yo, to coś od nas". Nie przypomina to albumu Rahzela, nie przypomina albumu Scratcha, to jakby mix różnych rodzajów muzyki, różnych elementów, wszystko połączone z popisami młodego i zdolnego angielskiego beatboxera! [śmiech]

Wspomniałeś o Razhelu, więc teraz trudne pytanie. Co się dzieje między Tobą a Rahzelem? Ehm, wielu ludzi mówi, że powinniście stoczyć bitwę aby pokazać światu, który jest lepszy...

Który jest jaki? Powiedziałeś gejem [ang. 'batty'] czy lepszy [ang. 'better']?

Cokolwiek, ty zdecyduj... [śmiech]

Myślę, że...hmm, nie wiem, stary. Nic nie dzieje się między mną a Rahzelem. Wszystko dobrze. Ten koleś jest weteranem, wiesz o czym mówię? To oldschoolowiec, główna postać w tej grze, to, co on robi, jest niesamowite. Są tylko dwie rzeczy, które wkurzają mnie w tej całej sytuacji. Chodzi o mentalność Rahzela. I oczywiście także innych beatboxerów. Wiesz, być zadowolonym z siebie jako z ikony, symbolu pewnego zjawiska to normalne, ale, wiesz, ten koleś non-stop powtarza: "Jestem najlepszy, jestem najlepszy, jestem najlepszy..." Pewność siebie to jedno, ale w pewnym momencie ludzie odwrócą się i zaczną pytać: "Czy naprawdę jest najlepszy?" Wiesz, w takich sytuacjach nie wierzysz ludziom na słowo. Można mówić: "Nie, Kela jest lepszy, Saian Supa Crew są lepsi, Scratch jest lepszy, Kenny Muhammad, ktokolwiek", ale nie w tym rzecz. Bo wszyscy będą mówili to samo, a ktoś to kiedyś sprawdzi. Sprawa wygląda tak samo, czy chodzi o lekkoatletę na bieżni, czy beatboxera na scenie. Wiesz, zawsze można mówić: "Jestem lepszy od ciebie", ale trzeba to udowodnić. Rahzel musi przestać mówić takie rzeczy i zastanowić się nad tym co już ma. Mówię tu o ogromnej rzeszy fanów i ogromnym talencie. Odbijając trochę od tematu, każdy beatboxer powinien znaleźć i wypracować własny styl. Nikt nie jest doskonały, więc jak Rahzel lub ktokolwiek inny może coś takiego mówić? Jeśli chce pozostać w tym interesie, powinien wydać jakieś nowe, miażdżące gówno. Materiały z ostatniej płyty grał przez ostatnie siedem lat. Wiesz, tak samo jest ze mną i z każdym innym. Ale najważniejsze to mieć własny styl, w ten sposób nikt ci nie powie: "Ty i Rahzel, ty i Kela", bo wiesz każdy jest inny. To tak jakby wystawić Erica Claptona przeciwko Jimmiemu Hendrixowi. To zwyczajnie nie działa, wiesz o czym mówię?

Chciałbyś polecić jakieś kluby w Londynie?


Polecam Deck FX w Brixton, DFX, Bug Bar w Brixton, jest też Kung Fu. Ale są też kluby poza Londynem, jest The Fat Club w Bristolu, niesamowity. Jest The Junction w Cambridge, jest zaskakujący. Jest The Bongo Club w Edynburgu, po prostu wypas. Zanzibar w Liverpoolu też jest świetny...dobra, wystarczy.

Jakieś refleksje po wywiadzie[:)], może słowa dla polskich beatboxerów?

Słowa dla polskich bboxerów? Wyczajcie to, bądźcie nieźli. Wiecie, popracujcie nad nowymi rzeczami, bo w końcu Europa to nie takie zadupie. Mówią, że najlepsi writerzy są z Europy, najlepsze breakdance crews - Europa, najlepszy d&b - Europa. Wszystkiego co najlepsze. Tylko róbcie to. Do wszystkich, którzy to czytają - róbcie po prostu swoje, rok 2002 i dalej, tak?

ThE eNd :P

eminemka-sk8 : :
sie 29 2003 BrEaK dAnCe
Komentarze: 2

Idea tańca breakdance narodziła się w Stanach Zjednoczonych w latach 70-tych. W nowojorskiej dzielnicy Bronx zorganizowane grupy młodzieży prowadziły przestępczy tryb życia. Ich wolny czas upływał na rozbojach kradzionymi samochodami, strzelaninach, bójkach wewnątrzgangowych i ciągłych walkach między sobą o pozycję w hierarchii podziemnego świata. Równocześnie w podziemiu, w klimacie gry na kongach i dźwiękach scratchu czarnych płyt powstał taniec breakdance, który zaczął cieszyć się coraz większym powodzeniem ze względu na swój charakter.

     Breakdance to taniec trudny, wymagający dużej sprawności fizycznej oraz systematycznego, intensywnego treningu, co pociąga za sobą zachowanie samodyscypliny. Z drugiej strony pozwala na dowolność ruchową, funkcjonuje poza normami, nie jest zamknięty w układach ani rytmach jak inne tańce. Break pozwala na improwizację, daje możliwość wyzwolenia osobistej ekspresji. Dlatego stał się jedną z form rywalizacji. Taniec uliczny dawał również możliwość zarobku na życie. Dzięki swej widowiskowości, breakdance przyciągał gapiów, którzy chętnie wrzucali co nieco do czapki. Ruch breakowy przybrał w końcu takie rozmiary, że zyskał miano subkultury.

     Do Europy breakdance dotarł w latach 80-tych. Na festiwalu w Cannes w 1983 roku, wyświetlony został poza oficjalnym programem film pt: "Beat Street" w reżyserii Stana Lathana. W tym samym czasie do Europy napływały teledyski amerykańskich grup np: Break Machine z przebojem "Street Dance", czy Rock Steady Crew z kawałkiem "Uprock". Po pojawieniu się filmu pt: "Breakin" nastąpił boom na breakdance, ale dostęp do materiałów promocyjnych był bardzo mały. W Europie było to czymś nowym, bez żadnych odniesień, bo i jakie mogłyby być, skoro breakdance był utożsamiany niemal z amerykańskim tańcem ludowym. Tancerze zaczynali od podstaw, ucząc się z krążących w drugim obiegu kaset video.

     Rozwój breaka nastąpił na taką skalę, że taniec ten dotarł do wyższych sfer. Zaczęli interesować się nim profesjonalni choreografowie. To pozwoliło wejść mu na drogę musicali, produkcji telewizyjnych jednym słowem zaistnieć w wielkim świecie. Obecnie breakdance nie jest tylko modą czy tańcem subkultury. Zaliczany jest do jednego ze stylów tańca nowoczesnego. Można go oglądać na profesjonalnym poziomie. Jest jednym z najbardziej widowiskowych stylów, charakteryzuje się nietypowym sposobem wykonywania figur akrobatycznych, adaptuje figury siłowe, salta, obroty na różnych częściach ciała m.in. na głowie czy układy wykonywane w parterze, tzw. freezy.

     Na świecie odbywają się różne spotkania taneczne i turnieje. Do najbardziej prestiżowych należy "The Battle Of The Year", organizowana rokrocznie w Niemczech, której finał przybiera formę walki ulicznej, tzw. miarki.

eminemka-sk8 : :
sie 29 2003 Alkohole...
Komentarze: 0

 Piwo - Pierwsze pisemne świadectwa o piwie pochodzą z Egiptu rządzonego przez Pierwszą Dynastię, a więc z okresu 3000 lat p.n.e.. Istnieją jednak dowody, że piwo warzono jeszcze tysiąc lat wcześniej w Babilonie. Podstawą do takich sądów są ślady szczawianu wapnia znalezione na dnie dzbana. Na dzban ten natrafili archeologowie Rudolph Michel i Patrick McGovern z Uniwersytetu Stanu Pensylwania oraz Virginia Badler z uniwersytetu w Toronto podczas eksploracji stanowiska w Golden Tepe w Iranie. Szczawian wapnia jest głównym składnikiem "kamienia piwnego", oadu powstającego w zbiornikach przechowujących piwo. Inne produkty bogate w szczawiany to rabarbar i szpinak. Prawdopodobieństwo, że były one źródłem osadu w pucharze, jest niezwykle małe.

    W isocie napój warzony przez starożytnych Babilończyków nie był prwadziwym piwem. Prawdziwe piwo musi być warzone z udziałem chmielu, który dodaje napojowi charakterystycznej goryczy. Piwo babilońskie było warzone już 6000 lat temu. Uzyskiwało się je ze sfermenowanego jęczmienia. problem w tym, że drożdże nie trwią skrobi zawartej w zbożowym ziarnie. By powstał alkohol, drożdze potrzebują cukrów prostych. Pierwszym krokiem do otrzymania piwa jest namoczenie ziarna jęczmiennego w wodzie na dzień lub dwa, a następnie pozostawienie w ciepłym miejscu na dalszych kilka dni. W tym okresie ziarno zaczyna kiełkować. Proces ten nazywa się słodowaniem. Kiełki uruchamiają produkcję enzymów przekształcających skrobię w cukry proste. Następnie słód jest ogrzewany, by zatrzymać kiełkowanie i zanurzany w wodzie, która wymywa cukry i inne substancje potrzebne drożdzom do przeprowadzenia fermentacji. Tak powstałą zawiesinę osącza się - pozostaje brzeczka.

    Podczas warzenia prawdziwego piwa brzeczkę gotuje się z chmielem, który dodaje aromatu i jest źródłem substancji chroniących przed bakteriami mogącymi zepsuć napój. W końcu do brzeczki dodaje się drożdży Saccharomyces cerevisiae, które rozpoczynają trwającą około tygodnia fermentację. Drożdże żywiące się cukrami nie tylko wytwarzają alkohol, lecz również cały koktajl związków organicznych nadających piwu charakterystyczny smak i aromat. Gdy fermentacja dobiegnie końca, piwo oddziela się od osadu, klaruje i przygotowuje do transportu. Większość piw poddaje się obecnie pasteryzacji.

    Wino - wina gronowe lub owocowe otrzymuje się przez fermentację alkoholową soku (moszczu) z winogron lub z innych owoców.

    Ze względu na barwę rozróżnia się wino białe i czerwone. Do win białych zalicza się wina od barwy słomkowożółtej i zielonkawej do złocistożółtem; do win czerwonych zalicza się wina od barwy czerwonej do karminowej z odcieniem fioletowym. Wina białe zawierają mało garbników, wina czerwone zaś - dużo i dlatego mają ściągający smak.

    Zależnie od zawartości alkoholu rozróżnia się wina lekkie (słabe) o zawartości alkoholu 9-10%, wina średniomocne o zawartości alkoholu 11-13% i wina mocne o zawartości alkoholu 13-18%.
Wina z dodatkiem spirytusu o zawartości 18-25% alkoholu nazywane są winami alkoholizowanymi (wzmocnionymi).

    Pod względem zawartości cukru rozróżnia się wina: wytrawne o zawartości do 2% cukru, półwytrawne o zawartości od2 do 4% cukru, półsłodkie o zawartości do 7% cukru, słodkie o zawartości do 10% cukru, bardzo słodkie o zawartości powyżej 10% cukru.

    Z punktu widzenia handlowego rozróżnia się wina: stołowe - wytrawne, półwytrawne i półsłodkie (lekkie i średniomocne), deserowe - słodkie (mocne) i likierowe - bardzo słodkie (alkoholizowane).

    Wina zaprawione wyciągami z ziół aromatycznych noszą nazwę win ziołowych (wermutów).

 

Mózg i ośrodkowy układ nerwowy.

Alkohol sprawia, że czujemy się szczęśliwsi, łatwiej nawiązujemy kontakty z ludźmi, mamy mniejsze zahamowania podczas wyrażania swoich myśli. Ujmując rzecz naukowo, alkohol należy do depresantów, co nie oznacza jednak, że wpędza w depresję. Oznacza tylko, że spowalnia aktywność ośrodkowego układu nerwowego, tak że informacje wędrują dłużej wzdłuż włókien nerwowych. Stajemy się bardziej odprężeni i zbyt pewni swoich możliwości, przy czym zdolność reakcji jest obniżona, a mowa staje się bardziej poplątana. Dzieje się tak dlatego, że alkohol wypiera cząsteczki wody otaczające komórki nerwowe, to zaś z kolei wpływa na ruch naładowanych elektrycznie atomów odpowiedzialnych za przekazywanie informacji wzdłuż włókna nerwowego. Alkohol spowalnia również ruch cząsteczek - przekaźników chemicznych - przenoszących informację między komórkami.

Układ słuchowy

Odpowiada za poczucie równowagi. Alkohol zmienia gęstość tkanki i płynów w uchu. Im większa ilość wypitego alkoholu, tym większe zmiany, aż do momentu, gdy zupełnie stracimy poczucie równowagi. W efekcie kołyszemy się i zataczamy, próbując zrekompensować uczucie, że znajdujemy się na wzburzonym morzu.

Skóra

Tu odczuwamy skutki działania aldehydu octowego, który rozszerza naczynia krwionośne, powodując, że odczuwamy gorąco. Rozszerzenie naczyń wokół mózgu może zakończyć się nieprzyjemnym bólem głowy. Alkohol przyśpiesza tętno i podnosi ciśnienie krwi, co wzmaga odczuwanie ciepła. Wypicie kieliszka wódki w chłodny dzień daje taki właśnie efekt. Mitem jest jednak popularny pogląd, że ludzie umierający w śniegu od wyziębienia mogą być uratowani łykiem brandy. W rzeczywistości alkohol może tylko przyśpieszyć utratę ciepła z organizmu.

Żołądek

Mężczyźni trawią alkohol szybciej niż kobiety, gdyż mają w swych żołądkach więcej ADH, a to jest właśnie enzym przekształcający alkohol w aldehyd octowy. W efekcie mężczyzna z reguły lepiej toleruje alkohol niż kobieta, gdyż po wypiciu identycznych porcji do krwi mężczyzny trafia z żołądka mniej etanolu. Z kolei nerki kobiety i mężczyzny wydalają alkohol z tą samą szybkością, nie są więc przyczyną różnic w tolerancji alkoholowej między płciami.

Wątroba

Głównym organem usuwającym alkohol z organizmu jest wątroba, choć czyni to bardzo wolno. W istocie, znane są przypadki osób, które "wpadły" na teście alko matowym 24 godziny po ostatnim drinku. Alkohol pobudza również przemianę zawartego w wątrobie glikogenu w glukozę, tym samym pozbawiając organizm łatwo dostępnego źródła energii. Mimo więc, że alkohol jest bogaty energetycznie, nie zaspokaja apetytu, przeciwnie, raczej go pobudza.

Nerki

Jeśli wypijemy 250 ml wina, to w ciągu najbliższych 2 godzin stracimy co najmniej 500 ml wody wydalonej w postaci moczu. W normalnych warunkach nerki absorbują wodę. Czynią tak pod wpływem hormonu - wazopresyny - wydzielanego w przysadce mózgowej. Alkohol redukuje ilość wazopresyny, pozbawiając tym samym nerki informacji o konieczności absorpcji wody. Woda nie zatrzymywana przepływa do pęcherza, a następnie jest wydalana z organizmu. W efekcie następuje odwodnienie, o ile nie uzupełniamy ubytku wody.

Pociąg seksualny

Alkohol, zmniejszając nasze zahamowania, może spowodować, że czujemy się bardziej podnieceni i rozbudzeni seksualnie. Może również zwiększyć nasze możliwości w łóżku, zmniejszając wrażliwość układu nerwowego. Jednak zbyt wiele alkoholu działa tak odprężająco, że mięśnie tracą sprawność i mogą się pojawić kłopoty z erekcją.

 

Kac - i jak go uniknąć

Organizm przekształca alkohol w aldehyd octowy, następnie w kwas octowy i w końcu w dwutlenek węgla. Głównym sprawcą kaca jest najprawdopodobniej aldehyd octowy, znany z tego, że powoduje ból głowy i nudności. Jedną z metod powstrzymywania ludzi od alkoholu jest właśnie wzmocnienie tych nieprzyjemnych efektów ubocznych. Gdy alkohol zostanie wchłonięty do krwioobiegu, zaczyna się doświadczanie efektów wywołanych bezpośrednio przez etanol, a następnie przez aldehyd octowy. Z chwilą, gdy alkohol zaczyna się rozkładać, rozpoczyna się również proces trzeźwienia. Niestety, rozpoczęcie tworzenia się aldehydu octowego oznacza też początek kaca. Teoretycznie można przyśpieszyć proces trzeźwienia, zwiększając ilość ADH. Natomiast na pewno nie przyśpieszy trzeźwienia żadna z popularnych metod, jak pocenie się w saunie, gwałtowna gimnastyka, czarna kawa czy zanurzenie głowy w zimnej wodzie.

Fatalne samopoczucie nazajutrz po ciężkim przepiciu jest po prostu efektem procesu powolnego oczekiwania na zniknięcie aldehydu octowego. Nikt jeszcze nie wymyślił skutecznego środka na kaca. Jest to niemożliwe z prostych przyczyn chemicznych, chyba że znajdzie się środek przyśpieszający wydalanie aldehydu octowego z organizmu. Istnieje jednak kilka sposobów, by uczynić kaca mniej nieprzyjemnym. Następujące porady mogą pomóc w przeżyciu najgorszych efektów nadmiernego picia: przed libacją należy wypić szklankę mleka, tak by nie pić alkoholu "na pusty żołądek"; nie należy mieszać alkoholi; co jakiś czas przepijać napojem bezalkoholowym; przed położeniem się spać wypić pół litra wody na śniadanie nazajutrz zjeść coś słodkiego, na przykład miód lub dżem. W ten sposób dostarcza się organizmowi dużo fruktozy - cukru przyczyniającego się do powstania NAD (dinukleotydu nikotynamidoadeninowego), zaangażowanego w przetwarzanie alkoholu. Dodatkowa ilość cukru ustrzeże również przed wyczerpaniem zapasów glikogenu; należy unikać zabarwionych na ciemno alkoholi, jak porto, sherry i czerwone wina.

 

Szkodliwość alkoholu

Alkohol etylowy (C2H5OH) spożywany w nadmiernych ilościach lub zbyt często może być szkodliwy dla organizmu. W zależności od spożytej dawki powoduje on ożywienie, podniecenie, zaburzenia świadomości lub głębokie uśpienie. Dawka 6-8 g na 1 kg masy ciała jest już śmiertelna. Długie i nadmierne spożywanie alkoholu powoduje uzależnienie, czyli chorobę alkoholową. Tlen, który w normalnie funkcjonującym organizmie jest niezbędny w procesach przemiany materii (do utleniania tłuszczów, białek i cukrów) w chorobie alkoholowej jest zużywany do utleniania alkoholu. W efekcie następuje m.in. otłuszczenie narządów wewnętrznych prowadzące do osłabienia mięśnia sercowego, marskość wątroby, zapalenie trzustki i in. Ponadto alkohol poraża centralny układ nerwowy, co przy nadmiernym jego spożywaniu może spowodować trwałe uszkodzenie mózgu, ogólne wyniszczenie organizmu i przedwczesną śmierć.

Jeszcze bardziej toksyczny jest alkohol metylowy CH3OH. Wypicie go nawet w ilości 15 cm3 może spowodować silne zatrucie i trwałą utratę wzroku, a w większych ilościach śmierć. Oba alkohole mają prawie identyczny wygląd, zapach i smak, co powoduje nieraz tragiczne w skutkach pomyłki.

Alkohol wywołuje także problemy społeczne. Wywołuje on agresję, jest przyczyną kradzieży, napadów, pobić, a nawet morderstw i także wielu wypadków drogowych. Powoduje zmianę osobowości człowieka, co często prowadzi do rozbicia rodziny, utraty pracy i ogólnej degradacji społecznej.

 

Korzyści z picia

    Napoje alkoholowe, jak piwo i wino, oprócz sporej ilości kalorii, dostarczają też soli mineralnych i witamin. Kufel piwa zawiera 50 mg wapnia i 0,1 mg żelaza, podczas gdy szklanka wina dostarcza 10 mg wapnia i aż 1 mg żelaza. Piwo jest także dobrym źródłem witamin B, zawiera również fosfor, potas i magnez. Żaden napój alkocholowy nie jest natomiast źródłem witamin A, C lub D (chyba, że dodanych sztucznie).

    Korzyści z picia alkoholu są różne. Niektóre znamy doskonale, jak ułatwiająca zaśnięcie szklanka piwa lub lampka wina na noc. Z tym, że alkohol często pozbawia nas fazy snu w której przeżywamy sny. Ludzie spożywający alkohol w umiarkowanych ilościach, 2-3 jednostki dniennie, rzadziej zapadają na chorobę wieńcową i mają niższy poziom cholesterolu we krwi. Picie więc może być kożystne dla serca, ale tylko w umiarkowanych ilościach. Mężczyznam wypijającym więcej niż sześć kufli piwa dziennie (równowartość 12 jednostek alkoholu) grozi nagły atak serca z dwukrotnie większym prawdopodobieństwem niż osobom nie pijącym.

    Pijący alkohol nie tylko mają niższy poziom cholesterolu we krwi oraz rzadziej zapadają na choroby serca, również rzadziej przeziębiają się. Nie każdy wirus przeziębienia na jaki natrafimy prowadzi do przeziębienia. każdego roku infekuje nas od 4 do 10 rodzajów wirusów, ale tylko połowa z nich doprowadza w końcu do choroby. Na resztę jesteśmy uodpornieni. Stres zmniejsza naszą odporność. Okazuje się, że spożywający dwie jednostki alkoholu dziennie przeziębiają siędwukrotnie rzadziej niż zupełni abstynenci. Pod warunkiem wszak, że nie palą tytoniu. Papierosy odbierają alkoholowi cały jego dobroczynny wpływ.

eminemka-sk8 : :